No o tym utworze powiedziano chyba wszystko,.. albo więcej. Znalazł się na czwartej płycie Led Zeppelin o intrygującym tytule ..
Ponieważ tytułu brak nadano jej tytuł Led Zeppelin IV.
Zeppelini znani byli z tego, że inspirowali się innymi kawałkami. Prawa autorskie - jest to zapewne ogromnie ważne w środowisku artystycznym, ale dla tzw. końcowego odbiorcy jest bez znaczenia. Zatem sprawy o plagiat zostawmy samym wykonawcom, a raczej ich prawnikom.
W tym przypadku chodzi o utwór zespołu Spirit (nie Spiryt) - Taurus. Nagrano go w 1967, czyli sporo wcześniej niż zrobili to Led Zeppelin. Tu jest porównanie
Zostawmy to. Zacytujmy tu biografa Zeppów Micka Walla " Jeśli faktycznie Page, który był fanem Spirit i widział ich na żywo na amerykańskiej trasie, kiedy grali razem - byłby zainspirowany partią gitarową z Taurus - to, to co z nim zrobił można by porównać do rozebrania szopy ogrodowej i zbudowania z tych samych desek katedry". I pełna zgoda.
Stairway To Heaven jest utworem genialnym. Niewiele jest tego rodzaju utworów. Osobiście nie znam nikogo komu się nie podoba, ba, dla znamienitej większości - jest boski.
Co jest w nim takiego magicznego. No cóż - wszystko. Mogę powiedzieć o nim, że jest DOSKONAŁY w każdym aspekcie. Właśnie dzisiaj jak piszę ten post widziałem wykonanie tego numeru przez Nataszę Urbańską w jakimś programie, nie podam nazwy, bo oglądałem przypadkiem, ale to był taki z typu Idol, czy Śpiewaj i może wygrasz motorower. W każdym razie wiem, że jurorami byli Wojciech Mann i Maryla Rodowicz i ktoś tam.
Mann i Rodowicz niewątpliwie znają się na rzeczy i w sposób bardzo kulturalny wyrazili dezaprobatę dla tego wykonania. Mann powiedział, że ten utwór jest tak dobrze zrobiony w wersji pierwotnej, że żeby porwało go inne wykonanie musiałby się dokonać jakiś akt szczególny. Marylka natomiast stwierdziła, że NU nie bardzo pasuje do tak hard rockowego numeru. O właśnie znalazłem na YT
Po ponownym wysłuchaniu stwierdzam, że tragedia. Brzmi jak wersja z ludowego wesela po 3:00 rano.
Dla mnie uwaga W.Manna jest bardzo trafna. Yesterday Beatlesów - to najbardziej coverowalny kawałek na świecie - jak myślicie dlaczego? A dlatego, że mimo tego, że jest zajebisty zostawia jeszcze nadzieję wykonawcy na sukces jego wersji. Płonną ale daje. "Schody" nie dają takiej szansy. Yesterday to McCartney z gitarą (boskie), a Schody to cała fabryka dźwięków, zgranie, brzmienie, rytm, brzmienie, rytm vocal, solówka, bębny, brzmienie, solówka.. No moja wyobraźnia nie jest w stanie wygenerować pomysłu na lepsze wykonanie i chyba nie tylko moja.
Oczywiście mierzą się z tym utworem wszyscy czasem nawet z fajnym efektem
Koleś mi przypomina czasy kiedy sam jarałem fajki i robiłem podobne sztuczki z papierosem podczas grania. No oczywiście brzmienie było dziwne :). Mierzenie się ze "Schodami.." to wyzwanie i sam to wielokrotnie czyniłem, ale do oryginału jest zawsze tak daleko jak do orgazmu w przeręblu. Właśnie ze względu na to, że ten utwór jest taki kompletny i tak fantastycznie zagrany rzadko biorą się za to profesjonalni wykonawcy. Przy szczególnych okazjach gra się to, ale mimo całkiem fajnych wersji granych przez znakomity muzyków, w obecności pozostałej trójki z LZ.. to jednak nie to :)
Za zestawem perkusyjnym syn Johna Bonhama - Jason. Sami artyści wyraźnie wzruszeni, ale kto by nie był mając na koncie taki kawałek i słuchając go w takich okolicznościach.
Nawet wykonania koncertowe samych Zeppów, są gdzie indziej niż oryginał z płyty.
Każdy ma prawo do własnej oceny, a moja jest taka. Magiczne wykonanie, ale z płyty.. lepsze. Mimo, że przecudne są te wokalne pasaże Planta, inna gra Bonhama i Pagea, to brakuje tu tego idealnego balansu między poszczególnymi instrumentami. Perkusja niedogłośniona, solówka zbyt chaotyczna, wokal trochę odpuszczony w górnych partiach. Prawda - nie da się na koncercie szczególnie w wokalu jechać na 100%, bo najnormalniej w świecie wysiądzie. Każdy kto śpiewał dynamiczne ballady przy ognisku to wie. Dodatkowo panowie nie stronili od używek i zwykle na koncertach byli zamuleni jak rów melioracyjny. Co jednak można o nich powiedzieć to to, że kochali muzykę. Koncerty to była magia. Trwały nawet po 4 godziny i dawali z siebie 100% zawsze, choć nie zawsze te 100% było całością możliwości. Zostawmy jednak ten wątek. Teraz czas na..
Danie główne
Danie główne
Wersja nagrana została w wiejskiej posiadłości Headley Grange, Hampshire. Natomiast solówka dograna została już w studio na Telecasterze podarowanym Page'owi przez Jeffa Beck'a.
Oto kluczowe momenty:
0:00 Piękna melodia, genialny riff i cudowny dźwięk (Page)
0:13 - wejście fujarki (Jones)
0:53 - wejście wokalu (Plant)
2:15 - wchodzą basy organowe (Jones)
4:19 - perkusja (Bonham) przecudowne wejście, no i to brzmienie..
5:35 - się zaczyna wicher
5:56 - solówka (Page) - zostały nagrane 3 wersje i to jest ta, którą Page uznał za najlepszą
6:23 - perkusja (Bonham)
6:45 - wokal (Plant)
7:15 - znowu (Bonham + Plant)
7:47 - końcówka (Plant)
Koniec - pozostaje tylko wysłuchać ponownie.
Nie mogę - jeśli chodzi o mój osobisty ranking - określić który utwór jest nr 1, bo to również efekt chwili. Ale ten był i jest najczęściej NR 1
W tym uwielbieniu nie jestem jak pisałem odosobniony i są na to dowody. Odnotowano około 5 000 000 emisji w radiu, a jeśli chodzi o biznes to utwór zrobił ponad PÓŁ MILIARDA DOLARÓW!!
Jak to jest, że po ponad 30 latach i jak sądzę setkach (jak nie tysiącach) przesłuchań i niezliczonych prób grania na gitarze ten utwór mi się nie znudził? Nie sądzę, by to był problem z moją głową, ponieważ sporo osób ma to samo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz