Ocena krążka: porażka, słaby, średni, dobry, bardzo dobry, wybitny
Płyta dziwna. Dla mnie najsłabsza w dorobku Beatlesów. Country a'la The Beatles? Cokolwiek to jest, to słychać, że zespół poszukuje. Jeszcze nie bardzo wiedzą w jakim iść kierunku, więc czuć na płycie takie jakieś niezdecydowanie. To po pierwsze. Druga sprawa to zawrotne tempo życia. Na okrągło w trasie, płyty powstają co pół roku i Beatlemania, która co by nie mówić choć miła, to jest męcząca. W tym czasie muzycy nie mogą tak po prostu wyjść na ulicę, bo są wręcz prześladowani przez fanów, a w zasadzie fanki.
Pierwszy utwór "No Reply" (Lennon)
nie wygląda na specjalnie inny, ale za to kolejny "I'm a Loser" (Lennon) już wyraźnie capi amerykańską wsią.
Nie lubię country, ale w wykonaniu Beatlesów gatunek nabiera innego wymiaru. Posłuchajcie kolejnego "Baby's in Black" (Lennon/McCartney)
Pewnie koncerty w USA zetknęły Beatlesów z country i stąd inspiracja. Z country bierze się również technika gry slide w kawałku "I'll Follow the Sun" (McCartney)
Aranżacje stają się już bardziej rozbudowane i zwiastuje to zmiany w brzmieniu grupy. "Eight Days a Week" (Lennon/McCartney choć słyszałem też, że to kompozycja wyłącznie McCartneya) jest chyba najbardziej zbliżony do tego co działo się na poprzednich płytach.
Natomiast w tekstach po raz pierwszy pojawiają się oznaki zwątpienia i rozgoryczenia. ALE skąd to, skoro chłopaki mają wszystko? Sława, pieniądze, uwielbienie. Jak widać wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. W USA poznają Boba Dylana, który zachęca ich do bardziej wnikliwego obserwowania otoczenia i stosowania większej ilości poetyckich środków wyrazu w tekstach. Wszystko to powoduje że grupa ewoluuje. "What You're Doing" (Lennon/McCartney) tu wyraźnie słychać co się będzie działo na kolejnej płycie.
A tymczasem.. Babcia w 1977 roku kupuje mi stereofoniczne radio Amator.
No co mogę powiedzieć. Jestem w 1977 niebie! Zdajecie sobie chyba sprawę, że wobec tego zaraz po zakupie (oczywiście na raty) do późnej nocy trwają eksperymenty z ustawieniem najlepszego odbioru. W tym czasie na audycje stereo w Polskim Radiu można się było natknąć tak często, jak na Marsjanina w mięsnym, więc słuchało się czegokolwiek w stereo, nawet totalnych pierdów o dziwnych godzinach. Rozumiecie chyba, że w tej sytuacji nie mogłem na drugi dzień wysiedzieć w szkole i się szybko zerwałem. A tu szok. Radio nie działa. Co prawda na długich, średnich i krótkich odbiera, ale na UKF szum. Możecie nie wierzyć, ale mam to wyraźnie przed oczami. Wściekłość, bezradność, kombinacje z anteną, przełączanie kolumn, przestawianie radia, no kurwa czarna rozpacz! Już nie pamiętam, czy jeszcze tego samego dnia czy nazajutrz włączam ponownie i.. radio gra. Zastanawiałem się, czy to nie czasem dlatego, że wypłaciłem mu parę razy z laczka, ale dowiaduję się później z wiadomości, że była konserwacja nadajnika. No rzesz.. nie mieli kiedy. Najważniejsze jednak, że radio jest git. Teraz mój zestaw (kaseciak + radio) zaczyna nową erę zarówno u mnie w domu jak i w mieszkaniach sąsiadów. Radio ma co prawda 2x4 W, ale to są inne waty niż te dzisiejsze. Są prawdziwe. Sprzęt daje takiego czadu, że nie pytajcie. Oczywiście natychmiast montuję przystawkę w moim Defilu
Naturalnie nie tak profesjonalną jak ta na zdjęciu, ale przenoszącą dźwięk do Amatora, a z Amatora wszędzie. Zaczynają się bardzo złe czasy dla moich sąsiadów. A że moja gra wciąż doskonała nie jest, więc stają się świadkami nieudolnych prób chwycenia poprawnie dowolnego chwytu barowego. Jak pisałem wcześniej moja gitara tego nie ułatwia. W tych czasach naukę gry na gitarze rozpoczynało się od próby zagrania polskiej wersji "House of The Rising Sun" wykonywanej przez grupę Animals.
Nie pytajcie dlaczego od tego utworu, bo nie wiem. Znam łatwiejsze kawałki do zagrania, ale wtedy od tego wszyscy zaczynali. Do tego był polski tekst który zaczynał się tak:
"W więziennym szpitalu, na zgniłym posłaniu nieznany młodzieniec umiera.." Z tym tekstem wiąże się tragiczna historia. Został napisany przez Aleksandra Studniarskiego 20 letniego chłopaka zamęczonego na śmierć przez UB w 1954 roku, za malowanie haseł antykomunistycznych na murze. Takie to były czasy.
nie wygląda na specjalnie inny, ale za to kolejny "I'm a Loser" (Lennon) już wyraźnie capi amerykańską wsią.
Nie lubię country, ale w wykonaniu Beatlesów gatunek nabiera innego wymiaru. Posłuchajcie kolejnego "Baby's in Black" (Lennon/McCartney)
Pewnie koncerty w USA zetknęły Beatlesów z country i stąd inspiracja. Z country bierze się również technika gry slide w kawałku "I'll Follow the Sun" (McCartney)
Aranżacje stają się już bardziej rozbudowane i zwiastuje to zmiany w brzmieniu grupy. "Eight Days a Week" (Lennon/McCartney choć słyszałem też, że to kompozycja wyłącznie McCartneya) jest chyba najbardziej zbliżony do tego co działo się na poprzednich płytach.
Natomiast w tekstach po raz pierwszy pojawiają się oznaki zwątpienia i rozgoryczenia. ALE skąd to, skoro chłopaki mają wszystko? Sława, pieniądze, uwielbienie. Jak widać wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. W USA poznają Boba Dylana, który zachęca ich do bardziej wnikliwego obserwowania otoczenia i stosowania większej ilości poetyckich środków wyrazu w tekstach. Wszystko to powoduje że grupa ewoluuje. "What You're Doing" (Lennon/McCartney) tu wyraźnie słychać co się będzie działo na kolejnej płycie.
Strona A
1. „No Reply” (Lennon-McCartney, wokal – John Lennon) 2:15
2. „I'm a Loser” (John Lennon-Paul McCartney, wokal – John Lennon) 2:30
3. „Baby's in Black” (Lennon-McCartney, wokal – Lennon i McCartney) 2:05
4. „Rock and Roll Music” (Berry, wokal – John Lennon) 2:30
5. „I'll Follow the Sun” (Lennon- McCartney, wokal – McCartney) 1:49
6. „Mr. Moonlight” (Johnson, wokal – John Lennon) 2:38
7. „Kansas City/Hey-Hey-Hey-Hey!” (wokal – Paul McCartney) 2:38
16:25
Strona B
1. „Eight Days a Week” (Lennon- McCartney, wokal – Lennon i McCartney) 2:44
2. „Words of Love” (Holly, wokal – John Lennon i Paul McCartney) 2:04
3. „Honey Don't” (Perkins, wokal – Ringo Starr) 2:58
4. „Every Little Thing” (Lennon- McCartney, wokal – Lennon i McCartney) 2:04
5. „I Don't Want to Spoil the Party” ( Lennon-McCartney, wokal – Lennon i McCartney) 2:35
6. „What You're Doing” (Lennon- McCartney, wokal – McCartney) 2:30
7. „Everybody's Trying to Be My Baby” (Perkins, wokal – George Harrison) 2:26
17:21
A tymczasem.. Babcia w 1977 roku kupuje mi stereofoniczne radio Amator.
No co mogę powiedzieć. Jestem w 1977 niebie! Zdajecie sobie chyba sprawę, że wobec tego zaraz po zakupie (oczywiście na raty) do późnej nocy trwają eksperymenty z ustawieniem najlepszego odbioru. W tym czasie na audycje stereo w Polskim Radiu można się było natknąć tak często, jak na Marsjanina w mięsnym, więc słuchało się czegokolwiek w stereo, nawet totalnych pierdów o dziwnych godzinach. Rozumiecie chyba, że w tej sytuacji nie mogłem na drugi dzień wysiedzieć w szkole i się szybko zerwałem. A tu szok. Radio nie działa. Co prawda na długich, średnich i krótkich odbiera, ale na UKF szum. Możecie nie wierzyć, ale mam to wyraźnie przed oczami. Wściekłość, bezradność, kombinacje z anteną, przełączanie kolumn, przestawianie radia, no kurwa czarna rozpacz! Już nie pamiętam, czy jeszcze tego samego dnia czy nazajutrz włączam ponownie i.. radio gra. Zastanawiałem się, czy to nie czasem dlatego, że wypłaciłem mu parę razy z laczka, ale dowiaduję się później z wiadomości, że była konserwacja nadajnika. No rzesz.. nie mieli kiedy. Najważniejsze jednak, że radio jest git. Teraz mój zestaw (kaseciak + radio) zaczyna nową erę zarówno u mnie w domu jak i w mieszkaniach sąsiadów. Radio ma co prawda 2x4 W, ale to są inne waty niż te dzisiejsze. Są prawdziwe. Sprzęt daje takiego czadu, że nie pytajcie. Oczywiście natychmiast montuję przystawkę w moim Defilu
Naturalnie nie tak profesjonalną jak ta na zdjęciu, ale przenoszącą dźwięk do Amatora, a z Amatora wszędzie. Zaczynają się bardzo złe czasy dla moich sąsiadów. A że moja gra wciąż doskonała nie jest, więc stają się świadkami nieudolnych prób chwycenia poprawnie dowolnego chwytu barowego. Jak pisałem wcześniej moja gitara tego nie ułatwia. W tych czasach naukę gry na gitarze rozpoczynało się od próby zagrania polskiej wersji "House of The Rising Sun" wykonywanej przez grupę Animals.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz