Help! - 1965 (post napisany 18.07.2013)

Wydana: 6 sierpnia 1965
Ocena krążka: porażka, słaby, średnidobry, bardzo dobry, wybitny!
Teraz kolej na 5 płytę The Beatles - Help! Druga "filmowa" płyta i niewątpliwie łącznik między wczesnymi i późniejszymi Beatlesami. Często zastanawiałem się co jest tym czynnikiem sprawczym, że Beatlesi robili takie wrażenie. Oczywiście nie da się wskazać jednego konkretnego elementu który za to odpowiada, ale niewątpliwie jednym z nich jest niezwykła energia. Posłuchajcie Help (Lennon).

 Moc jest ogromna. Potwierdza to kolejny "The Night Before" (McCartney)







 Ta magiczna energia jest obecna również w balladach jak choćby w tej "You've Got To Hide Your Love Away" (Lennon).

 Na tej płycie wyraźnie już słychać, że zespół mocno eksperymentuje. Pojawiają się nowe instrumenty jak flet, elektryczne pianino, tamburyn.







Dziwne dźwięki jak choćby ta "odwrotna gitara" w "I Need You" (Harrison).


Cała pierwsza strona Help! jest fantastyczna, ale nie chodzi o to by przedstawiać utwory po kolei, chociaż nie.. jednak ten musi być wyróżniony "Ticked To Ride" (Lennon)

Wideoclip nagrany jakby od niechcenia.
A tu kolejny popis sprawności wokalnej Beatlesów „You're Going to Lose That Girl”, a właściwie „You're Gonna Lose That Girl”


Ostatnim utworem z tej płyty który chcę Wam zaproponować, to "Yesterday" (McCartney)

O Yesterday napisano wszystko, zatem tylko parę słów. To najczęściej coverowany kawałek świata (3000 przeróbek). Po raz pierwszy zespół rockowy sięgnął po jakże nierockowy kwartet smyczkowy. To jest jakby preludium do późniejszych eksperymentów, które zrewolucjonizowały gatunek.
Ciekawostka: Gdy w 1973 roku w studiu przy Abbey Road nagrywano „Dark Side Of The Moon”, do nagrywania bicia serca użyto tej samej taśmy, na której powtórnie nagrano „Ticket To Ride” w wersji orkiestrowej G.Martina. Nie słychać tego na winylowych kopiach albumu, ale później zremasterowane wydanie albumu na CD ujawnia nikłe szczątki (pogłos tego utworu).
Ciekawostka studyjna: 'It's Only Love' jest pierwszym numerem zespołu, w którym wykorzystano obracający się głośnik „Leslie” B-3 organów Hammonda, podłączony do gitary solowej, co daje tak olśniewający efekt (wyraźnie słychać w końcówce). Takie przetwarzanie efektów gitarowych, a nawet wokalnych stało się niebawem znakiem firmowym zespołu, czego kulminacyjny efekt np. można zauważyć w „Tomorrow Never Knows” (płyta Revolver), chociaż tam jest tak namieszane, że trzeba to wyłapywać z uwagą wielką.
Strona A
1.„Help!” Lennon (80%) & McCartney (20%)2:18
2.„The Night Before” McCartney (100%)2:34
3.„You've Got to Hide Your Love Away” Lennon (100%)2:09
4.„I Need You” (Harrison)2:28
5.„Another Girl” McCartney (100%)2:05
6.„You're Going to Lose That Girl” Lennon (100%) 2:18
7.„Ticket to Ride”3:09
    17:01
    Strona B
    1.„Act Naturally” (Morrison/Russell)2:30
    2.„It's Only Love” Lennon (100%)1:56
    3.„You Like Me Too Much” (Harrison)2:36
    4.„Tell Me What You See” McCartney (100%)

    2:37
    5.„I've Just Seen a Face” McCartney (100%)2:05
    6.„Yesterday” McCartney (100%)2:05
    7.„Dizzy Miss Lizzy” (Williams)2:54
      16:43

      Tymczasem ja brnę sobie spokojnie przez lata 70-te. Wydaje się to niemożliwe, ale przy średnich miesięcznych zarobkach rzędu 40÷60$ na rodzinę, żyje się nie cierpiąc skrajnej biedy. Ponieważ nie ma w sklepach towaru, a w portfelach pieniędzy, nie ma pędu za mamoną. Oczywiście nieliczni zarabiają kasę, ale jest to sektor prywatny lub nomenklatura partyjna, która nie musi mieć nawet dużych pieniędzy bo ma ogromne przywileje. Przykład - proszę. Nowe samochody kupowało się na talony. Na talon samochód kosztował x. Na giełdzie kosztował 4x. Nawet nie trzeba było kupować i sprzedawać sam talon był walutą.
      Zatem większość społeczeństwa nie ma problemu co zrobić z kasą, króluje postawa - byle do wypłaty. Marzenia to kolorowy telewizor Rubin.

      Niedoścignione osiągnięcie radzieckiej zaawansowanej technologii. Połączenie oscyloskopu z grzejnikiem. Wśród posiadaczy owego cacka zawsze dochodziło do sporów który egzemplarz ma lepsze kolory, ponieważ każdy miał inne. Jednym z ciekawszych zjawisk jakie można było na owym telewizorze zobaczyć były tzw. "zgubione spodenki". Polegało to na tym, że oglądając np. mecz (czyli dynamiczną akcję) na ekranie obraz zawodnika się powielał i często wyglądało jakby ścigał sam siebie.
      Marzeniem dla ambitnych był Fiat 126p czyli Maluch.

      Kaszląco-pierdzące dziwadło, które - co wydaje się niewiarygodne - zmotoryzowało Polskę. Jakkolwiek to nie brzmi - to prawda. Puste do tej pory ulice zaczęły stopniowo zapełniać się tymi pudełkami na kółkach. Maluch był produkowany na licencji włoskiego Fiata, ale ze względu na to, że wytwarzany był w Polsce to psuł się nieustannie. Silnik miał w dupie, czyli z tyłu. Bagażnik z przodu o pojemności 100L, z którego i tak nie można było skorzystać, bo znajdowało się w nim koło zapasowe i części zamienne. Oto kilka parametrów: ilość cylindrów - 2,  pojemność skokowa - 594cm3,  moc - 23KM,  obciążenie maksymalne - 320 kg.  Mimo tego wszystkiego jeździł.
      Naprawdę.
      JECHAŁEM TYM :) I to nie raz.

      Brak komentarzy:

      Prześlij komentarz